Dlaczego kryzys finansowy prowadzi do recesji?
Drukować
2008-10-13 15:30
Banki centralne i rządy poszczególnych krajów podejmują rozpaczliwe działania mające uchronić globalny system finansowy oraz światową gospodarkę przed katastrofą. Na razie bez efektu. Nic nie jest w stanie zmusić banków do pożyczania pieniędzy, co może być przyczyną upadłości dla firm opierających swoją płynność finansową na zewnętrznych źródłach finansowania.
W ostatnią środę sześć banków centralnych podjęło decyzję o jednoczesnym cięciu stóp procentowych. Akcję koordynowała amerykańska Rezerwa Federalna, a uczestniczyły w niej Europejski Bank Centralny, Bank Anglii oraz banki centralne z Kanady, Szwecji i Szwajcarii. Banki te zredukowały swoje stopy procentowe w dół o 0,25 pkt. proc. lub 0,5 pkt. proc. Dodatkowo Bank Chin obniżył stopy o 0,27 pkt. proc., a Bank Japonii wyraził swoje poparcie dla tych działań, choć sam od kilku lat ma małe możliwości obniżenia stóp procentowych, gdyż są one na rekordowo niskim poziomie od kilku lat. W tym dniu również w Polsce odbyło się spotkanie Rady Polityki Pieniężnej, która dyskutowała o możliwych scenariuszach polityki stóp procentowych na najbliższe tygodnie. Dodatkowo w poniedziałek NBP ma przedstawić "pakiet zaufania", który ma wspomóc rynek międzybankowy w Polsce. Działania te mają uchronić system finansowy i gospodarkę przed katastrofą, ale należy uznać, że dziś mają one małe znaczenie, bo nie ograniczają najważniejszego problemu, którym jest rosnąca awersja do ryzyka na rynku.
W wyniku tego giełdy nadal będą spadać, a stopy procentowe będą rosnąć na rynku międzybankowym, gdzie banki i inne instytucje finansowe mające nadwyżki finansowe handlują gotówką z tymi, którzy jej potrzebują.
W Polsce cena trzymiesięcznej pożyczki międzybankowej (WIBOR 3M) sięgnęła aż 6,82% w piątek 10 września br., a jeszcze na początku roku nie przekraczała poziomu 5,50%. Również wysokie stopy można zaobserwować na rynku międzybankowym w Londynie (LIBOR) oraz obszarze walutowym euro (EURIBOR). Dotychczas zakładano, że stopy procentowe tak jak było to dotychczas na rynkach międzybankowych spadną w następstwie decyzji banków centralnych. Jednakże okazało się, że po krótkim spadku ponownie rosną one na większości rynków międzybankowych. Rosnące stopy procentowe, w szczególności dla dolara, euro, funta oraz złotego, świadczą, że uczestnicy rynku międzybankowego nie wierzą w koniec kryzysu. Wręcz przeciwnie, oznacza to, że zakładają oni, iż ciągle rośnie prawdopodobieństwo upadłości innych uczestników rynku i dalszego rozprzestrzeniania się kryzysu w gospodarce.
Utrzymujące się wysokie stopy procentowe na rynku międzybankowym są efektem załamania się rynku pieniężnego wskutek kryzysu finansowego. Kłopoty banków, a w szczególności upadłość Lehmana spowodowała, że wiele instytucji, w tym ostatnio fundusze rynku pieniężnego, poniosły wysokie straty. Dodatkowo upadłość Lehmana nauczyła rynki, że banki mogą jednak ogłosić upadłość, co spowodowało dodatkowy wzrost awersji do ryzyka i obawę o stabilność pozostałych uczestników rynku pieniężnego. Dotychczas rynek ten działał sprawnie i niezauważalnie. Jego głównym zadaniem jest umożliwienie instytucjom finansowym, w tym bankom, deponowania oraz pożyczania środków finansowych na okres od jednego dnia do roku. Rynek ten, choć niezauważalny dla przeciętnego uczestnika systemu finansowego, należy do ważniejszych jego ogniw i dopiero teraz na rynku tym skupia się coraz większa uwaga ekonomistów, w tym ostatnio także NBP. Wynika to z faktu, że rynek ten w ostatnich tygodniach prawie zastygł, gdyż nikt nie chce dokonywać na nim dziś żadnych transakcji. W związku z tym, że nikt nie chce pożyczać swoich nadwyżek finansowych innym instytucjom finansowym, wzrosły stopy procentowe na rynkach międzybankowych. Natomiast nadwyżki zamiast na rynku międzybankowym lokowane są dziś przez banki głównie na nisko oprocentowanych rachunkach w bankach centralnych. Świadczy o tym rekordowy poziom depozytów w ECB, który wyniósł ponad 44 miliardy euro pod koniec września br. Dlatego dziś głównie banki centralne dostarczają płynność na rynek pieniężny poprzez udzielanie pożyczek prywatnym instytucjom finansowym. Zastąpiły one zatem instytucje finansowe i pełnią obecnie funkcję pośrednika na rynku międzybankowym.
Z punktu widzenia działalności gospodarki, a w szczególności kredytobiorców, rynek międzybankowy ma kluczowe znaczenie. W Polsce, jak i w innych państwach, stopą referencyjną dla większości kredytów są stopy rynkowe na rynku międzybankowym. Najpopularniejszą stopą referencyjną jest trzymiesięczna stawka LIBOR dla dolara, euro czy funta w zależności od umowy i waluty, która wzrosła prawie dwukrotnie w ciągu roku. Wyższe stawki dla banków oznaczają wyższe stawki dla większości kredytobiorców. W związku z tym, że sytuacja taka utrzymuje się od dłuższego czasu, coraz większa ilość przedsiębiorstw będzie odczuwała skutki rosnących kosztów kredytów oraz problemy z pozyskiwaniem nowych środków na inwestycje. Oznaczać to będzie wzrost ilości upadających przedsiębiorstw oraz w długim okresie rosnące bezrobocie. Również osoby prywatne będą niedługo w coraz większym stopniu ponosić koszty rosnących stóp procentowych. Sytuacja ta może prowadzić do dalszego pogorszenia się sytuacji banków, co może prowadzić do dalszych upadłości w sektorze bankowym. Zatem mamy pierwsze sygnały nowej spirali w systemie finansowym, którą próbują dziś bezskutecznie zatrzymać banki centralne, co ilustruje ostatnia obniżka stóp procentowych.
Dotychczas banki centralne miały istotny wpływ na poziom stóp procentowych we własnych krajach. W praktyce stopy procentowe ogłaszane przez bank centralny wyznaczały bowiem poziom stóp do lokowania nadwyżek przez sektor bankowy lub koszt, po jakim banki komercyjne mogą zaciągnąć kredyt. Największe znaczenie dla rynku międzybankowego ma jednak stopa referencyjna, która określa dochodowość operacji otwartego rynku banku centralnego. W praktyce stopa ta była niższa od stóp, które można zaobserwować na rynku międzybankowym. Stopy te - LIBOR, EURIBOR czy też WIBOR w Polsce odzwierciedlają średnie oprocentowanie lokat lub pożyczek udzielanych przez banki innym uczestnikom i są one ustalane na podstawie zapytania największych podmiotów na rynku w danym dniu.
W ostatnim jednak okresie można zaobserwować rosnącą różnice między stopą referencyjną banków centralnych a stopami na rynku międzybankowym, co przedstawia poniższy rysunek. W piątek, a więc dwa dni po obniżce stóp procentowych przez banki centralne, różnica między stopą referencyjną a trzymiesięczną stawką LIBOR (WIBOR) wynosiła od 3,32 pkt. proc. dla dolara amerykańskiego do 0,82 pkt. proc. dla złotówki. Zatem obecnie również w Polsce możemy zaobserwować rosnącą różnicę między stawką referencyjną NBP a trzymiesięczną stawką WIBORu, co skłoniło NBP do przygotowaniu „planu zaufania", który zostanie zaprezentowany w poniedziałek.
Rosnące różnice między stopami ilustrują rosnące obawy o sektor bankowy. Wbrew pozorom obniżenie stóp procentowych nie ograniczyło tych obaw, co powoduje, że banki utrzymują wysoki poziom gotówki i niechętnie uczestniczą w transakcjach na rynku międzybankowym. W związku z tym koszt pieniądza będzie się ciągle jeszcze utrzymywał na wysokim poziomie. Dodatkowo różnice między bezpiecznymi instrumentami a stopami na rynku międzybankowym się zwiększają, co zdaniem bankowców powoduje, że w praktyce dziś stopy międzybankowe nie odzwierciedlają rzeczywistych kosztów pozyskania środków przez banki. Dlatego banki w nowych umowach kredytowych stosują dziś wyższe marże, a część z dotychczasowych umów może zostać wypowiedziana poprzez wykorzystanie klauzuli nadzwyczajnych okoliczności, które znajdują się często w dotychczasowych umowach.
Przedsiębiorstwa w przeszłości zamiast do banków mogły się zwrócić jeszcze bezpośrednio do rynku pieniężnego i poprzez emisje krótkoterminowych papierów dłużnych pozyskać dodatkowe środki. Jednakże w wyniku kryzysu i w obawie przed upadłością dostęp przedsiębiorstw do rynku pieniężnego został również znacznie ograniczony, co wynika też z obawy o obecną sytuacje finansową tego sektora. Niestety wynika to po części z upadłości Lehmana, który pociągnął serię niekorzystnych wydarzeń na rynku, w tym utraty zaufania do funduszy rynku pieniężnego. Fundusze te uważane były za ostatnią instancję na rynku pieniężnym, która dostarczała na nim płynności. Jednakże straty poniesione przez fundusze spowodowały nie tylko odpływ od nich części środków, ale również zmianę ich strategii inwestycyjnej w kierunku bezpiecznych papierów skarbowych. A zatem kryzys na rynku pieniężnym coraz bardziej się nasila, o czym świadczą rosnące stopy procentowe na rynku międzybankowym.
Ograniczenie dostępu do kapitału oznaczać będzie, że coraz większa ilość przedsiębiorstw będzie się decydowała na akumulacje kapitałów, co zaś ograniczać będzie przyszłe inwestycje. Natomiast te przedsiębiorstwa, które bazują w dużej mierze na kredytach, zanotują spadek rentowności wskutek wzrostu kosztu obsługi zadłużenia. Niestety część z nich może zostać zmuszona do ogłoszenia upadłości, gdy się okażę, że nie będzie w stanie pozyskać nowych środków ani od banków, ani na rynku pieniężnym. Dlatego mimo Planu Paulsona i obniżki stóp procentowych przez banki centralne, ceny na giełdzie spadają, a stopy procentowe rosną. W pierwszym rzędzie jednak utrzymujące się problemy na rynku pieniężnym mogą odczuć konsumenci, którzy wbrew obecnym oczekiwaniom po obniżce stóp procentowych przez banki centralne, będą obserwować rosnące koszty kredytów.
W konsekwencji obecne obniżenie stóp procentowych może się okazać bezskuteczne, co wynika z faktu, że na długi czas utracono zaufanie do samego rynku. W następstwie kryzysu finansowego nie tylko banki, ale też w coraz większym stopniu przedsiębiorstwa będą wykazywać obawy co do przyszłości, co będzie ograniczać ich inwestycje. Niestety oznacza to, że zapowiada się dłuższy kryzys gospodarczy w skali globalnej, który również dotyczyć będzie Polski, o czym świadczą już teraz rosnące stopy procentowe. Niestety w tym przypadku w dużej mierze same banki centralne przez swoje sporadyczne działania wbrew pozorom nie wprowadziły spokoju na rynku, a dodatkowo wzbudziły niepokój, którego skutki będziemy jeszcze odczuwać przez długi okres.
Oskar Kowalewski
Autor jest adiunktem w Instytucie Gospodarki Światowej SGH oraz współzałożycielem SEENDICATE