Zwiotczenie bańki mydlanej budowy domów mieszkalnych w Stanach Zjednoczonych staje się fenomenem światowej sławy. Ceny nieruchomości spadły we wszystkich miejscowościach poczynając od Irlandzkich wsi i wybrzeży Hiszpanii, aż do miast portowych Morza Bałtyckiego, mało tego, również w niektórych częściach Północnych Indii.

To oczywiste spowolnienie hamuje rozwój ekonomii całego świata, oddziałowując nie tylko na rynek mieszkalny, lecz również na rynek zatrudnienia.

Co się wznosi do góry, musi spadać. Według ekonomistów, w przypadku niskich norm odsetek, które w większości krajów powiększają bańkę mydlaną rynku kupna nieruchomości, spadek cen można było przewidzieć.

Problemy amerykańskiego rynku mieszkaniowego przenoszą się do Europy

W ciągu ostatnich dziesięciu lat rynek mieszkaniowy rozwinięty w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Hiszpanii, Krajach Nadbałtyckich i innych powoli wraca do norm mieszczących się w granicach rozsądku.

Analitycy uważają, że te kraje spotkają się z jeszcze bardziej wykrzywionym przystosowaniem się rynku, niż to się stało w Stanach Zjednoczonych. Tam zaostrzenie warunków finansowania mieszkań i przyznawania kredytów nastąpiło jako odpowiedź na kryzys, który rozpoczął się w najważniejszej części rynku nieruchomości. Według analityków, wspomniane wcześniej kraje europejskie mogą się spotkać z nie wywiązywaniem się z zobowiązań wynikających z zastawu i trudnościami związanymi z anulowaniem praw wykupu listów zastawnych. Z takimi problemami spotkały się Floryda i Kalifornia.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostrzega, że ten zastój może potrwać do 2009 roku.

To nie jest jedyny spadek ekonomiczny, który z jednych krajów rozszerzyłby się na inne, jednak ten ostatni jest uwarunkowany integracją rynków europejskich. Gdy nie pozbawione wad sprawy zastawu nieruchomości Ameryki znajdują się w zapisach banków europejskich, problemy Stanów Zjednoczonych przykładają się do problemów całego świata.

W Wielkiej Brytanii rozwija się jeden z najpotężniejszych rynków mieszkaniowych w Europie, jednak w ciągu dwóch miesięcy rozważania co do zastawienia nieruchomości spadły o 31 procent w stosunku do wskaźników z zeszłego roku. Również do marca ceny kupna nieruchomości spadły o 2,5 procenta i jest to największy miesięczny spadek od 1992 roku.

Allan Sauderson, redaktor naczelny Wydawnictwa Finansowania Nieruchomości Europejskich, w informacyjnym obwieszczeniu skierowanym do inwestorów twierdzi, że w strefie udzielania pożyczek Wielka Brytania szła za przykładem USA: wprost wciskała zastawianie nieruchomości i spodziewała się, że jej ceny będą rosnąć wiekami.

My wiemy, że nasza marża jest ujemna

Takich słów użyła Irlandka, która wiosną 2006 roku za 575 000 dolarów nabyła jednopokojowe mieszkanie w przedmieściach Dublina. Obecnie to mieszkanie kosztuje co najmniej o 100 000 dolarów mniej.

Opierając się na danych Międzynarodowej Organizacji Badania Rynku Nieruchomości „Royal Institution of Chartered Surveyors" (RICS, tłum. „Królewski Instytut Rzeczoznawców Majątkowych"), w zeszłym roku ceny mieszkań w Irlandii spadły o 7 procent, takie prognozy pozostają aktualne również w roku 2008.

Na podstawie danych Zarządu Instytutu Finansów, rynek mieszkaniowy Irlandii jest najbardziej przeceniany porównując z innymi rozwiniętymi krajami. Na podstawie ich obserwacji i podstaw ekonomicznych Irlandii, ceny są teraz o 30 procent wyższe, niż powinny być.

Kryzys rynku mieszkaniowego nagle zakończył gwałtowny wzrost ekonomiczny, z powodu którego Irlandia była nazywana imieniem „Tygrysa Celtyckiego". Miejscowi mieszkańcy niepokoją się, że w związku z problemami na rynku nieruchomości budowlańcy pretendują na zajmowane przez nich, nie wymagające wyższych studiów, stanowiska pracy.

Według analityków, chociaż Irlandia jeszcze nie doznała szeroko rozpowszechnionych zjawisk, jak niezdolność do rozliczenia się za zastawienie nieruchomości czy całkowite odebranie praw użytkowych, powstaje obawa, że ten spadek akcji nieruchomości będzie miał negatywny wpływ na wynajem mieszkań. Ponieważ do Irlandii ludzie migrowali z powodu dobrze opłacanej pracy w sektorze budowlanym i tak podnosili zarobki spekulantów nieruchomości tego kraju, teraz sytuacja diametralnie się zmieni w związku z kryzysem ekonomicznym. Dyrektor firmy brokerskiej rynku nieruchomości „Savills" w Dublinie na pytanie, czy powrót emigrantów do domu będzie miał wpływ na rynek najmu, odpowiedział: „Jeśli to się stanie, niewątpliwie zwiększy liczbę odbierania praw użytkowania w kraju."

Słoneczna Hiszpania budzi się ze snu o nieruchomościach

Większość analityków nieruchomości smutniejsze położenie, niż to, w którym znalazła się Wielka Brytania, przewiduje Hiszpanii. W ciągu ostatniego dziesięciolecia zostało tu postawionych więcej mieszkań niż w Anglii, Francji czy Niemczech. W związku z napływem emigrantów i wykupem mieszkań o przeznaczeniu letnim na „Wybrzeżu Słońca" (hiszp. Costa del Sol) przez miejscowych mieszkańców, ceny mieszkań w niektórych częściach kraju wzrosły trzykrotnie. Dziś tysiące takich mieszkań stoją puste.

Zarząd Instytutu Finansów ocenił, że nieruchomości w Hiszpanii są przewartościowane o więcej niż 15 procent.

Jeśli w 2005 roku zamożniejsi mieszańcy Hiszpanii kupowali mieszkania jako inwestycje przyszłościowe, teraz pragną jak najszybciej je sprzedać, żeby uniknąć zastawienia drogich nieruchomości.

Ekonomiści nie obiecują nic dobrego słonecznemu krajowi, a główny bank Hiszpanii „Banco Bilbao Vizcaya Argentaria" (BBVA, Międzynarodowa Hiszpańska Grupa Bankowa - tłum.) przewiduje, że w ciągu tego roku poziom bezrobocia wzrośnie średnio o 11 procent, gdy tym czasem w 2007 roku był on równy 8,6 procenta.

Ceny spadają i na Dalekim Wschodzie... i u nas

W Północnych Indiach w ciągu ostatnich 6 miesięcy ceny spadły o średnio 20 procent. W Indiach i południowych Chinach po osiągnięciu przez rynki akcji wysokiego poziomu i gwałtownym spadku, ludzie nie mają pieniędzy żeby kupować mieszkań, dlatego ceny nieruchomości nie podlegają tu wahaniom.

Dzięki ujawnieniu rzeczywistości, rynek staje się placem zabaw. „Palące się" rynki mieszkaniowe w Europie Wschodniej i Krajach Nadbałtyckich szybko się ochładzają, nerwowi Europejczycy z zachodu przestają inwestować w nieruchomości w Warszawie, Tallinie i Wilnie.

Więcej o tym